Dzisiaj kontynuuję zeszłotygodniowy temat i podaję Wam kolejne przykłady oraz kwestie do rozważenia. Zacznę znów od tematów lokalizacyjnych. Czy witryna przy głównej ulicy handlowej zawsze gwarantuje udany interes, a może z niektórymi „biznesami” lepiej mieć nieco bardziej dyskretną lokalizację.
Czy można zignorować naturalny cykl życia i rozwoju biznesu w tworzeniu naszego planu biznesowego?
Fachowość. Czy można np. prowadzić biuro tłumaczeń znając język jedynie w stopniu zadowalającym, a bazować na pracy podwykonawców i pracowników? Opiszę sytuację z życia.
Mentalność etatowca (piszę to z ogromnym szacunkiem dla pracowników etatowych) może być czymś, co przeszkadza w rozwinięciu skrzydeł na własnym biznesie. Co, jak i dlaczego warto ją zmienić.
Wpływ otoczenia, komentarze osób bliskich oraz motywacja to kolejna kwestia poruszona w nagraniu.
Zapraszam do wysłuchania nagrania:
Bezpośrednio: http://zarabianiepieniedzy.eu/wp-content/uploads/2016/11/90procfirmCzesc2.mp3
Jeśli masz jakieś wnioski – komentuj!
mam takiego znajomego, wieloletni etatowiec…
od jakiegoś czasu zaczął interesować się elektroniką, coś tam ściągał z chin, wyświetlacze w domu naprawiał, laptopty i takie tam, coś tam dorabiał, ile na tym był na plusie czy coś takiego nie wiem sam.
poszedł na spotkanie o inkubatorach przedsiębiorczości – po spotkaniu nakręcony, fruwał wręcz, mówił, że koleś był niezwykle przekonujący itd.
Założył firmę w inkubatorze, po jakimś 1-2 miesiącu zrezygnował, zapłacił karę z 2000 zł i wyleciał za chlebem na wyspy, a pracy wcale złej nie miał, jednak cieszy mnie fakt, że chłopak ma ambicje i chce czegoś więcej.
Uważam jednak że to nie jest wyjście, etat w Polsce, a etat na wyspach to nadal jest etat. Może i większe zarobki, ale inny kraj, inna kultura, mniej znajomych itd. Choć w Polsce ze średniego etatu ciężko jest dość godnie żyć.
Jest jeszcze jeden problem ja mam w otoczeniu bliższym oraz dalszym osoby co bardzo dużo mówią o biznesie nawet potrafią kogoś obliczać ile kto zarabia i jak to dobrze nie ma .Masa rozważań teoretycznych ,pustego gadania . Tylko od mówienia do robienia czegoś jest daleka droga kiedyś pewien gość co prowadzi poważną firmę powiedział mi jedną rzecz nie trzeba mówić tylko trzeba robić .
to co ja opowiadam bazuje na moich własnych doświadczeniach, często błędy były (są) kosztowne – obracam się w środowisku MŚP – taka zasada – często ciągnie swój do swego – niektóre info są z doświadczeń znajomych/dawnych znajomych, z tym, że często zmienione dane identyfikujące
Jest jeszcze coś co mnie irytuje wypowiadanie się na temat biznesu lub nawet jakiejś małej jednoosobowej działalności przez osoby co nigdy niczego nie prowadziły i nawet nie mają znajomych albo rodziny co coś prowadzą . Mi świetnych porad udzielała Polonistka co się opłaca a co nie . Owszem może wyrazić swoją opinię ale to jest tylko opinia i nic więcej . Bo jakie pojęcie o biznesie może mieć nauczycielka j.polskiego jeżeli w życiu nie prowadziła DG ani nawet w swoim otoczeniu niema żadnych absolutnie żadnych osób co prowadzą DG. Jakby prowadzenie DG było łatwe to wszyscy byli by biznesmenami a tak nie jest . Słynne nie znam się a wypowiem się to typowo polskie podejście znajomych i Wujków dobra rada.
nie wiem, może w ramach jakiegoś fakultetu czy weekendowego seminarium zaliczyła przedmiot pt. przedsiębiorczość
kto wie, być może dzięki temu może uczyć młodzież w szkole przedmiotu pt. „Przedsiębiorczość”