Dziś chciałbym poruszyć ważny temat, mianowicie kwestię właściwego skupienia na pracy i/oraz warunków pracy. Tzw. home office, boksy biurowe, tzw. open space, praca w zaciszu własnego gabinetu, czy w dużym pomieszczeniu z mnóstwem innych osób próbujących wykonywać swoje zadania. Co lepsze?
Mam doświadczenie zarówno w pracy w biurze w domu, gdzie „druga połowa” przerywa ważną sesję skupienia prośbą „Wiem, że pracujesz, ale czy mógłbyś skoczyć tylko na 5 minut po ziemniaki?”, wiem czym jest praca w biurze, gdzie pracują koło siebie 4 osoby naraz, odbierając i wykonując telefony, wiem czym jest praca „nomadyczna”, w przedsionku Centrum Kultury czy w teatralnym lobby, wiem wreszcie czym jest praca w zaciszu własnego gabinetu, z odłączonym telefonem, gdzie NIKT, ale to nikt nie jest w stanie mi przeszkodzić i wyrwać mnie z „ciągu” pracy.
Biblioteka
Moje pierwsze doświadczenia z „pracy”, choć chyba pomieszanej raczej z nauką zdobywałem w uczelnianej czytelni. W epoce przedinternetowej wizyta w czytelni była konieczna, by przygotować projekt do firmy, czy zgromadzić niezbędne informacje. (W przypadku moich branż – najpierw dane dot, rynku nieruchomości, potem terminy specjalistyczne w języku angielskim, itp.). I tutaj dosłownie 4 litery, a nie koncentracja… Jeśli nie znalazłem wolnego boksu to moją uwagę co chwile przykuwali poruszający się ludzie, najczęściej ta część ludzi, która zwyczajowo zwie się „płcią piękną”… zwykle potem następowało „zupełnie przypadkowe” szukanie kolejnych materiałów i zajęcie miejsca blisko takiego ciekawego „obiektu”… następnie gadka-szmatka… Hej… z jakiego wydziału jesteś? Nad czym pracujesz? I tyle było z „wysokiej koncentracji” i wydajności w czytelni.
To było ponad moje (zawodowe) siły i gorącą obietnicę koncentracji na „robocie”.
Firma
Firma, potem przyszła firma – biuro nieruchomości – i większość pracy wykonywanej w wesołym towarzystwie w „ołpen spejsie”. Cóż, wydajność tej pracy w ogóle nie była zbyt wysoka, za to było wesoło. Czy zdarzyła się wódka wypita z szefem pod koniec dnia? A jakże…
…jednak po wspomnianym spoufaleniu się z szefostwem wymogłem, jako jeden z nielicznych pracowników, tzw. „elastyczny czas pracy” i zacząłem przychodzić do „roboty”, kiedy cała reszta opuszczała biuro. Po prostu najlepiej, w sensie wydajności, czułem się sam i zacząłem z tego korzystać (z sukcesem).
Freelancing & home office
Jak wygląda praca freelansera w domu? Wspomniałem o tym już tyle razy, że w ogóle zastanawiałem się, czy to tego wpisu wstawić ten akapit. Zdanie „hołm-ofisowe” typu „Kotku wiem, że jesteś bardzo zajęty, ale…” najlepiej podsumowuje ten typ doświadczenia zawodowego.
Home office, czyli biuro w domu. MP3
O nomadycznej pracy też niedawno było…
Cyfrowi nomadzi czy biznesowi koczownicy? Biuro, telepraca, mobilność!
…ona w rzeczy samej czasem nie jest zła.. ale… ale co począć kiedy masz potencjał na…
Własne biuro
Wow! Wreszcie to co misiaczki lubią najbardziej. Cisza, spokój, możliwość całkowitego odizolowania się od otoczenia i wskoczenie w autentyczny „work flow” (wiem, brzmię teraz jak biznesowa Dżouana Krupa… ale to w sumie fajna kobitka jest…).
Nic, ale to nic nie przebije komfortu WŁASNEGO, NIEZALEŻNEGO biura!
Biura bez wydekoltowanych koleżanek w sąsiednim boksie. Biura bez biznesowej herezji w stylu „open space”. Biura bez kolegi dłubiącego w nosie i zionącego kanapką z mielonką turystyczną przy stanowisku naprzeciwko. Biura bez ukochanej „drugiej połowy”, której akurat skończyły się waciki…
Warto dążyć do posiadania biura, gdzie można osiągnąć maksymalną koncentrację i skupienie na zadaniu. Biura gdzie 4h skoncentrowanej pracy, będzie warte 8h usiłowania wykonania zadania w „ołpenspejsie”.
To jest moje zdanie… zdanie, którego nie zmienię!
Dodam jeszcze od siebie, że najlepiej pracować z rana. Gdyż do południa można ogarnąć wszystkie priorytetowe sprawy.
Byłem w stanie pracować wydajnie w rozmaitych miejscach. W pociągu, w biurze jedno i wieloosobowym, w open-space (z własnym biurkiem i przy tym które zostało wolne), za czasów studenckich w bibliotece, laboratoriach i korytarzach. Obecnie zarówno w domu, czy w biurze, w którym jestem sam lub obecni są pracownicy jest podobnie. Kwestia motywacji i dobrych słuchawek na uszy oraz zaplanowania pracy.
Jeśli potrzebny jest ciągły blok czasowy do wykonania zadania, to może rzeczywiście lepiej jest pracować w samotności (w domu z rana, czy w biurze po godzinach). Chociaż z drugiej strony może warto podzielić duże zadania na mniejsze (z mierzalnym efektem) lub wydzielić etapy i po każdym zrobić krótką przerwę? Ale to i tak chyba kwestia stylu pracy i preferencji.